środa, 12 września 2012

To kotów się nie je??


Ostatnio była z wizytą u nas moja ciocia. Ciocia jak ciocia - ustawiona, za to zawsze przywozi 2 fajne zabawki z sobą. Pierwsza to jej syn - jest ode mnie młodszy pół roku i tak zabawnie piszczy, że chciałabym aby wydawał te dźwięki cały czas.
Więc gdy tylko położą nas obok siebie - zaraz szybko się czołgam do niego - żeby go ścisnąć. W końcu tak się robi z zabawkami, żeby zaczęły wydawać dźwięki. Jak nie mam cierpliwości to jeszcze walę w nie rękami albo nogami - i teź działa. Muszę to powiedzieć z całą stanowczością - Ani jedna z moich zabawek, tak pięknie nie sknerzy jak on. No i nie wiem czemu, ale nigdy mi nie pozwalają się do niego zbliżyć na taką odległość, żebym mogła wykonać swój plan. Ja dzielnie próbuję, a oni - zwykle w ostatniej chwili mnie odciągają. Póki co tylko raz udało mi się dorwać do kuzyna... Ten pisk po walnięciu go ręką - prawdziwa muzyka dla moich uszu.
I naprawdę nie rozumiem czemu nie mogę się nim bawić???

Z drugą zabawką jest już lepiej. To kot - wielki i czarny z długą sierścią. Taką którą też uwielbiam. Jak coś jest włochate - to zawsze muszę sprawdzić jak smakuje. Muszę też zanurzyć ręce i najlepiej wyrwać trochę kłaków. Taką mam słabość, że uwielbiam dotykać włosy w każdej postaci.
I kota już tak nie pilnują jak dziecka. A że kot ma obcięte pazurki i w ogóle schodzi mi z drogi, to mam większe pole do popisu. Oczywiście ten kot podobnie jak moja siostra - bawi się ze mną w berka. A że tą zabawę mam opanowaną - prędzej czy później udaje mi się go znaleźć. Dorośli jak to dorośli zwykle przeszkadzają mi w zabawie. Mówią że jest za duży i może mi coś zrobić. Nie znają się. Nie wiedzą, że udane polowanie to takie, kiedy ma się godnego przeciwnika?? Więc co to za polowanie by było gdyby zwierz był mały??
I mimo tych wszystkich przeciwności podczas pewnej wizyty udało mi się zbliżyć do kota na wyciągnięcie ręki. Mocno spał - i chyba tylko dlatego nie usłyszał jak się zbliżam w jego stronę. A może myślał, że skoro dorośli są obok to nic mu nie grozi?? Nie wiem. W każdym razie, gdy się obudził było już za późno. Mocno go trzymałam za ogon i właśnie byłam w trakcie wkładania piąstki z ogonem do buzi.
Kot gdy tylko zorientował co się dzieje, zerwał się na równe nogi i chciał uciec. Ale ja go trzymałam dalej za ogon, więc gdy się zerwał kawałek pociągnął mnie za sobą. Musiało go to zaboleć - bo głośno zamiauczał. I w tym momencie usłyszałam głos mamy..


Wiktoria - PUŚĆ KOTKA, PRZECIEŻ KOTÓW SIĘ NIE JE
A kto chciał go zjeść?? Ja tylko się z nim bawiłam. A ta sierść w buzi jeszcze o niczym nie świadczy ;)

2 komentarze: