niedziela, 16 września 2012

Zabawy z siostrą


Tak moi mili. Mam siostrę. O naszych pierwszych spotkaniach bliskiego stopnia napiszę kiedy indziej. Oj ciężkie to były czasy. Za to teraz... Teraz się już dogadujemy i Paulina - bo tak ma na imię siostra z grubsza wie czego oczekuję od życia. Jakie mam wymagania i czego potrzebuję.
Więc aktualnie sprawa wygląda tak, że nie mogę doczekać się kiedy Paulinka wróci z przedszkola. Gdy tylko jest w domu od razu robi się ciekawiej. Ma takie fantastyczne pomysły. Przynajmniej ja tak uważam. Moja mama czy babcia są zupełnie innego zdania. Jak nie da mi papier toaletowy do spróbowania czy smaczny, to podtyka papierki, żebym mogła sprawdzić na ile części można go podrzeć.
Ostatnio nauczyła mnie bawić się w berka. I mamy dwa warianty tej zabawy. Z zależności od tego czy jestem w chodziku czy też bez.
Jeśli akurat nie siedzę w chodziku - to korzystam z własnych umiejętności. Nie raczkuję - uważam, ze znacznie ciekawiej i przyjemniej jest się czołgać. I w ten sposób się poruszam. Wiec bawimy się tak, że Paulinka ucieka - a ja ją gonię. Na pewno nie uwierzycie jaką kosmiczną prędkość czołgając się osiągam. Siostrze ledwo co udaje się uciec. A gdy już jest naprawdę zdesperowana próbuje zamknąć przede mną drzwi do naszego pokoju. Oczywiście czasami się jej udaje, niezbyt często, ale jednak takie przypadki mają miejsce. I na to mam opracowany swój własny - działający w 100% patent.

Najpierw grzecznie pukam w drzwi, jeśli to nie pomaga zaczynam skrobać albo walić ręką. Dalej nic?? Czyli czas na wariant B. Chwila skupienia, ogromny wdech i WRZASK na całe gardło. Słychać mnie na odległość przynajmniej 20 metrów.

Wtedy albo Paulinka sama z siebie otwiera drzwi mówiąc - no dobra to już chodź...
Albo za chwilę słyszą głos mamy, babci, taty .... Paulinka - otwórz drzwi siostrze.

I co?? Można wychować rodzinę?? Można. Wszyscy wiedzą co mają robić. Trochę to trwało nim zrozumiałam co na nich działa najlepiej. Ale od kiedy to wiem - korzystam z tego przy każdej okazji :)
A jeśli siedzę w chodziku - to wtedy Paulinka praktycznie nie ma szans żeby przede mną uciec. Biegam, szusuję w chodziku tak szybko, że czasami  moje nogi nie nadążają za reszta ciała i jeżdżę sobie po nogach. Nie jest to przyjemne, ale w trakcie zabawy nawet tego nie zauważam :) Dopiero wieczorem czuję że przesadziłam. No ale, czego się nie robi dla super spędzonego czasu, bo całych godzinach nudy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz